sobota, 29 grudnia 2018

Bratysława, czyli piękne panoramy, zamek i urocze Stare Miasto

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Ale dzisiaj jeszcze nie przychodzę z życzeniami (te dopiero się pojawią), nie przychodzę z podsumowaniami (nie jestem pewna, czy za nimi przepadam). Dziś chcę opowiedzieć Wam o kolejnym miejscu, które miałam okazję odwiedzić w ubiegłym roku, a o którym jeszcze nie miałam okazji napisać. Jednak zanim zacznę, chcę podziękować Wam bardzo za wszystkie komentarze, wiadomości związane z poprzednim wpisem o wysoko wrażliwych osobach. Ogromną radość sprawiły mi osoby, które powiedziały mi o tym, że dzięki temu co napisałam, zaczęły lepiej rozumieć siebie, i temat będą pogłębiać. Podjęłam decyzję, że będzie znacznie więcej wpisów właśnie takich, jak tamten. Psychologia to moja trzecia - po pisaniu i podróżowaniu - pasja. Dlatego z radością będę ją realizować i tutaj, pisząc na tematy z nią związane.

Tymczasem chciałabym zaprosić Was do Bratysławy - pięknej stolicy Słowacji, którą mieliśmy okazję odwiedzić w maju. Spędziliśmy tam zaledwie niecały dzień, ale jesteśmy pewni, że z radością kiedyś tam wrócimy. 
Samochód zostawiliśmy na początku miasta, na parkingu poleconym nam przez mojego wujka, który mieszka w okolicy. Parkowanie w centrum - jak w każdym dużym mieście - jest dość problematyczne. Brak miejsc parkingowych, duże opłaty - dlatego my zostawiliśmy samochód i poruszaliśmy się komunikacją miejską. W sumie wszystkie główne atrakcje miasta są tak blisko siebie, że jechaliśmy tramwajem jedynie z samochodu i do niego - poza tym wszędzie dostaliśmy się na piechotę. 

Zwiedzanie zaczęliśmy od zamku, który położony jest na szczycie wzgórza, nad brzegiem Dunaju. Po drodze do zamku zatrzymywaliśmy się kilka razy, żeby podziwiać panoramę miasta - w tym słynnego "mostu ufo" - znanego z tego, że nad nim, w charakterystycznym, okrągłym budynku, znajduje się kawiarnia, z której podziwiać można widoki. Mnie osobiście ten most nie przypadł do gustu. 












Sam zamek oglądaliśmy głównie ze strony zewnętrznej. Chcieliśmy pójść do jednego z muzeów, ale akurat było zamknięte. Zeszliśmy w podziemia zamku, gdzie znajdowała się studnia, której dno było bardzo, bardzo głęboko - mniej więcej a wysokości rzeki. Weszliśmy też do ogrodów, spacerowaliśmy dziedzińcem zamkowym.





















Po odwiedzeniu zamku postanowiliśmy pójść w stronę Starego Miasta. Po drodze towarzyszyły nam przepiękne widoki na panoramę miasta. Oprócz tego mogliśmy podziwiać mury zamku.













By dotrzeć z zamku na Stare Miasto, potrzeba kilkunastu minut. Po drodze mijaliśmy przepiękne, stare budownictwo, w tym naprawdę ciekawe kościoły. Zatrzymywaliśmy się w nich, jednak nie łamaliśmy zakazów robienia zdjęć - stąd nie pokażę wnętrz tych miejsc. Samo Stare Miasto jest niezwykle urocze! Czułam się tam naprawdę dobrze. Stare, poddane renowacji budynki, pomniki, kamienna droga... Mogłabym spacerować tam godzinami. Mimo, że w tym miejscu były tłumy ludzi - z przeciwieństwie do zamku.

















Oprócz zwiedzania, tradycyjnie odwiedziliśmy Mc Donald. Pierwszy, w którym dodatki do Mc Flurry były także bez glutenu! To naprawdę mnie ucieszyło. Jednak poza tym w Bratysławie wszystko smakowało dokładnie tak samo, jak w Polsce. Jak w każdym kraju, w którym jesteśmy, sprawdziliśmy także shake, jednak nie zajęły one wysokiego miejsca w rankingu. Pierwsze miejsce wciąż mają te włoskie, a drugie - ze Stanów Zjednoczonych. ;)

Na sam koniec poszliśmy jeszcze przespacerować się brzegiem Dunaju, czym zakończyliśmy zwiedzanie tego miasta.



Ze względu na niewielką ilość czasu, nie mogliśmy zobaczyć wszystkich miejsc, które warto odwiedzić, będąc w Bratysławie. Jednak to, co widzieliśmy sprawiło, że na pewno jeszcze tam wrócimy! Zdecydowanie polecam wycieczkę tam wszystkim tym, którzy wciąż się wahają . Sam klimat tego miejsca sprawia, że można spędzić tam długie godziny, nie męcząc się, jak to często bywa w przypadku zwiedzania dużych miast.