Cześć w przeddzień majówki! Planowałam dzisiaj napisać Wam o Las Vegas, mieście, które kompletnie mnie rozczarowało. Ale za dwa dni wyjeżdżamy, a ja nie mogę myśleć już o niczym innym niż to, jak bardzo kocham podróżować. Często mówi się o tym, że podróże kształcą. Z każdym kolejnym wyjazdem doświadczam tego naprawdę mocno. Kształcą - nie tylko wpływając na poziom wiedzy, na poprawię umiejętności komunikacyjnych w innych językach. Uczą postawy - nie potrafię jej nazwać jednym słowem. Ale na pewno słowa odwaga, pokora i wdzięczność mają z tym wiele wspólnego. Bardzo dużo będzie właśnie o tym wszystkim w mojej książce, która nie jest zdecydowanie czysto podróżnicza w kontekście poznawania nowych miejsc. Ukazuje ona bardziej dwie podróże, toczące się równocześnie - tą związana poznawaniem nowych miejsc fizycznie, ale i z przekraczaniem granic w sobie.
Pierwsza sprawa, która jest dla mnie niezwykle istotna, to odwaga. Każda kolejna decyzja o podróży sprawia, że staję się odważniejsza. I to, co kiedyś było dla mnie nie do przekroczenia, staje się naturalne. Rok temu szykowałam się do wyjazdu, podczas którego kompletnie musiałam wyjść ze stresy własnego komfortu. Wiele osób pewnie pamięta, jak opowiadałam im o wątpliwościach, o tym że nie wiem, czy podjęta decyzja jest dobra. Bo wyjazd na niemalże drugi koniec świata nie wiedząc nawet, gdzie będziemy spać, wymagał ode mnie pokonania wielu wątpliwości. Jednak z każdym wieczorem podróży, kiedy znajdowaliśmy kemping, na którym spokojnie mogliśmy przenocować, z każdym spotkanym człowiekiem, który okazywał się życzliwy i pomocny, strach malał. Po tamtym doświadczeniu wiem, że mogę znacznie więcej, niż myślałam wcześniej.
Wiem też już, że nie wszystko muszę mieć pod absolutną kontrolą. Czasami warto dać potoczyć się wydarzeniom, nie zmieniając na siłę ich biegu. Pewnego dnia naszej podróży do Stanów okazało się, że nie damy rady dotrzeć na zaplanowany przeze mnie kemping. W sumie mogliśmy próbować, ale było to bardzo niebezpieczne - trasa była kiepskiej jakości, piaszczysta, a wokół nas po obu stronach była przepaść. Mogliśmy nadrobić kilkadziesiąt mil, by dojechać tam inną trasą. Ale postanowiliśmy kompletnie odpuścić. pojechaliśmy gdziekolwiek, bez stresu, że nie mamy planu na tę noc. Dzięki temu widzieliśmy najpiękniejszy zachód słońca w naszym życiu - stojąc na ogromnym klifie, nad oceanem. A i miejsce na nocleg się znalazło.
To podczas podróży nauczyłam się przyjmowania życzliwości innych ludzi. Przyjmowania ich pomocy z wdzięcznością, a bez oporu, który towarzyszył mi wcześniej w życiu, kiedy ktokolwiek chciał mi pomóc. Jeśli chodzi o wyjazd do Stanów, przykładów takiej życzliwości mogłabym podać mnóstwo. Na pewno o każdym z nich napiszę w książce. Tutaj wspomnę o trzech, a zacznę od najbardziej dla mnie niesamowitego. Przez Instagram poznałam Alę, która mieszka z mężem w San Francisco. Nie dość, że znaleźli dla nas czas, by pokazać nam miasto, zaprosili do restauracji, przynieśli całą reklamówkę zakupów, żeby nam się smaczniej podróżowało (Ala była w podobnej podróży jak my kilka lat wcześniej), to kiedy dowiedzieli się, że śpimy tym razem na Rest Area w samochodzie (hotele w tym mieście znacznie przekraczały nasz budżet), zaprosili nas do siebie. Nie na jedną noc, ale na kilka. Nigdy w całym swoim życiu nie doświadczyłam tyle życzliwości, bezinteresowności co wtedy. A co najważniejsze - oboje okazali się tak cudownymi ludźmi, że ciągle mamy kontakt i niecierpliwie oczekujemy ich przyjazdu do Polski! Naprawdę nie sądziłam, że istnieją tak wspaniali ludzie! Kolejnym przykładem jest polska parafia w San Jose, gdzie ksiądz proboszcz dał nam nocleg w pustym w tym momencie mieszkaniu na terenie parafii. Tak po prostu, mimo, że nas nie znał. Nie zapomnę też tego, jak Adrian zachorował, a sąsiedzi z kempingu, Amerykanie, tak się tym przejęli, że przynosili mu zimne soczki (był upał), owoce... To było niesamowite. Zmieniło to we mnie dużo - doświadczyłam na sobie, jak wygląda bezinteresowna miłość do bliźniego. I wróciłam nią na tyle naładowana, że łatwiej mi bezinteresownie kochać innych ludzi i być wdzięcznym tak po prostu za to, że są.
Ale przede wszystkim z każdym nowym, poznanym miejscem, jeszcze mocniej zachwycam się wspaniałą Miłością Boga. W tych wszystkich Jego dziełach dosłownie widzę i słyszę słowa: "Kocham Cię, to wszystko dla ciebie". Nigdy nie czułam takiej Miłości, otaczającej mnie z każdej strony, jak wtedy kiedy mogłam z zachwytem patrzeć na Kanion Kolorado, kiedy mogłam stać w oceanie i być najszczęśliwszą z powodu ogromnych fal, które moczyły mi sukienkę. Spokój, który wypełniał mnie, kiedy patrzyłam na lazurową wodę z klifu i poczucie, że z Nim mogę wszystko, kiedy po długiej wędrówce dotarłam do łuku Arches... I ta Jego wspaniała opieka. Kiedy okazało się, że nasz kemping jest zamknięty z powodu pożaru, a wszystkie inne od miesięcy są zarezerwowane, dosłownie chwilę po mojej prośbie zaprowadził nas do osoby, która pokierowała nas i dotarliśmy do kempingu, gdzie było kilka wolnych miejsc. To tylko jeden przykład z wielu, jeśli chodzi o Jego opiekę. Jestem Mu wdzięczna za każde miejsce, które mogę zobaczyć. Za każde dobro, każdego spotkanego człowieka.
Mogłabym wymieniać i wymieniać. Napisać o tym, jak podróże rozwijają kreatywność, jakie poczucie wolności towarzyszy, kiedy jedzie się, nie mając napiętego grafiku zwiedzania i o tym, jak trudno żyje się po każdym powrocie, gdy chwilę wcześniej obaliło się wszelkie schematy, do których trzeba powrócić... O tym, jakim zaradnym trzeba się stawać podczas spotykanych trudności i o tym, że nie ma przeszkód nie do pokonania. Jest jeszcze wiele, wiele, wiele innych spraw, które zmieniły mnie i mój sposób myślenia. Wszystko to będzie opisane w książce.
Wiecie, co po powrocie lubię najbardziej? Zdrapywanie! Tak, Mapka Zdrapka jest dla mnie jednym z ważniejszych obrazów! Motywuje mnie do pracy, a jej efekty widzę, zdrapując po kolei każdy kraj, który już odwiedziłam. Chciałabym, by nadszedł taki moment, że nie będzie na niej już nic do zdrapania! Ale też nie za szybko... ;) Udanej majówki życzę! Ja uciekam do książki - naprawdę chcę ją skończyć jak najszybciej.