poniedziałek, 15 stycznia 2018

O twórczej samotności

Samotność to słowo, które najczęściej nie wzbudza pozytywnych odczuć. Oznacza ona brak ludzi, a człowiek jest przecież istotą społeczną, która potrzebuje kontaktów międzyludzkich. Jednak ma ona dużą rolę w twórczości, w twórczym życiu. 

Według naukowców jednym z czynników stymulujących twórcze myślenie na wyższym poziomie jest współdziałanie w grupie. Grupa ma wpływ na jakość i ilość generowanych pomysłów. Pracuje ona szybciej niż jeden twórca. Jednak okazuje się, że samotność w tworzeniu odgrywa ogromną rolę. Liczne przykłady wybitnych twórców jak Jan Sebastian Bach, Immanuel Kant, Wolfgang Amadeusz Mozart, Isaac Newton... pokazują, że tym, co stymulowało ich twórczość, była samotność.

W samotności genialni twórcy potrafią tak zaabsorbować się własnymi myślami, że nie potrzebują dzielić się nimi z innymi - początek genialnego dzieła zaczyna się w ich  głowie. Kolejnym krokiem jest ciężka, żmudna praca, podczas której bodźce pochodzące od ludzi mogą rozpraszać i utrudniać jej przebieg. Choć Ci najwybitniejsi nie potrzebują odosobnienia w sensie fizycznym - potrafią oni skoncentrować się na zadaniu w najcięższych warunkach. 

Kolejną ważną kwestią jest to, że wybitni twórcy - zwłaszcza pisarze, kompozytorzy, fotografowie, malarze - dość często tworzenie traktują jako terapię. Zamiast szukać towarzystwa innych ludzi cierpiących z podobnych powodów, zamiast rozmawiać o swoich trudnościach, zwracają się ku własnym zdolnościom, które pomagają pogodzić się z cierpieniem, przy okazji nadając mu sens. Tutaj także samotność pozwala im na realizację swoich celów, ułatwia wyprodukowanie niezwykłego dzieła. 

Często wybitny umysł decyduje się na samotność, ponieważ nie czuje się rozumiany i akceptowany w społeczeństwie. Choć nie zawsze jest ona stanem pożądanym, wyrządza mniejszą szkodę niż frustracje związane z byciem niezrozumianym przez drugiego człowieka. Dużo łatwiej jest przekazać myśli, idee, rozwiązania tworząc, niż mówiąc o tym osobom, które zbagatelizują niezwykle ważne dla twórcy sprawy. Stąd też dość powszechny jest obraz twórcy jako osoby samotniej, niezrozumianej, przeważnie kończącej swoje życie w nieciekawy sposób. 

Jednak nawet najbardziej samotny twórca ma takie momenty w życiu, kiedy potrzebuje społeczności. Przeważnie dzieje się to wtedy, kiedy kończy jakieś dzieło i chce je pokazać światu. I najczęściej nie wynika to z chęci pochwalenia się wytworem, a jedynie podzielenia się sukcesem,  świętowania go z innymi. Wszak człowiek zawsze pozostanie człowiekiem i nie będzie w stanie utrzymać zdrowia psychicznego bez bliższych kontaktów z innym człowiekiem.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego podjęłam taki temat. Ostatnio czytam sporo artykułów i komentarzy, gdzie samotność jest prezentowana jako nieszczęście, a chęć pobycia samemu jako egoizm. Nie zachęcam do izolowania się od społeczeństwa jak wyżej wspomniani twórcy. Jednak sprzeciwiam się stwierdzeniom, że pobycie z samym sobą jest czymś złym. Samotny spacer, hamburger w restauracji, herbata wypita we własnym domu lub w zacisznym kąciku kawiarni pozwala na utrzymanie bardzo cennej przyjaźni - z samym sobą. Naprawdę, warto czasem poświęcić czas na uporządkowanie swoich spraw, z dala od narzucającego wiele społeczeństwa, by potem wrócić do niego, będąc sobą. Warto pobyć w swojej głowie, nawet jeśli nie po to by stworzyć wielkie dzieło, które zmieni świat, to po to, by samodzielnie zdecydować o tym, jakie będą małe dzieła swojego życia.



Źródło:
- Pedagogika Twórczości, K.J. Szmidt;