Miejsce to odwiedziliśmy po Dolinie Śmierci, o której pisałam tutaj. Z temperatury 45 stopni przenieśliśmy się do miejsca, gdzie było maksymalnie 20 stopni! Była to naprawdę przyjemna odmiana. Chwilami nawet padał deszcz. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy po drodze do ogromnych drzew, był Tunnel Rock.
Stamtąd pojechaliśmy od razu do Giant Forest Muzeum (Muzeum Lasu Olbrzymów - tak nazwany jest obszar, gdzie rosną największe drzewa). Tam mieliśmy pierwszą styczność z ogromnymi drzewami. Byłam troszkę rozczarowana że nie są tak wielkie jak sobie wyobrażałam. Nie wiedziałam, że wszystko dopiero przede mną ;)
Okazało się, że nie do wszystkich miejsc dojedziemy samochodem. Zostawiliśmy więc go na parkingu i skorzystaliśmy z autobusu, który dowoził turystów do niedostępnych samochodem atrakcji. Pierwszym przystankiem było miejsce, z którego mogliśmy wyruszyć na Moro Rock - jeden ze szczytów pasma Sierra Nevada. Wejście było dość wymagające, jednak widoki na górze wynagrodziły wszystko!
Kolejnym przystankiem był Tunnel Log - miejsce, gdzie w przewalonej Sekwoi wycięto tunel, przez który przejeżdżają samochody osobowe!
Wróciliśmy po samochód i pojechaliśmy zobaczyć największe drzewo świata. Rosną tam drzewa, które zdecydowanie przerosły wszelkie moje oczekiwania i wyobrażenia. Dosłownie - przerosły. Wzdłuż i wszerz... ;) Stanie obok tak wielkich drzew sprawiało, że czułam się taka mała! To było niezwykłe uczucie! :)
Środkowe drzewo to największe drzewo świata. Od tego momentu pojawia się na każdym kolejnym zdjęciu :D
Nie udało się zmieścić całego drzewa w obiektywie... :D
To miejsce jest ulubionym Adriana. Nic nie spodobało mu się bardziej podczas całej podróży, niż Park Narodowy Sekwoi! Nie ukrywam, że i ja byłam zachwycona i z przyjemnością wracam do wspomnień z tego miejsca! :)