Dawno nie pisałam już nic na temat podróży. Jednak perspektywa długiego oczekiwania na wyjazd sprawiała, że starałam się nie myśleć o nim nadmiernie. Jednak teraz, kiedy do wyjazdu pozostał tydzień, kiedy wiem, że o tej godzinie będziemy już w drodze na busa, który zawiezie nas do Warszawy, nie czuję już zniecierpliwienia. Zaczynam się zastanawiać, czy konfrontacja oczekiwań z rzeczywistością będzie bolesna, czy radosna? Z jakimi wyzwaniami, których nie wzięłam pod uwagę, przyjdzie się nam mierzyć? Co nas zaskoczy, zachwyci, rozczaruje? Najbardziej fascynujące jest to, że odpowiedzi na te pytania zbliżają się wraz z dniem 17 sierpnia! :)
Postanowiłam, że odpowiem na liczne pytania, które otrzymywałam, brzmiące mniej więcej tak: "Jak zorganizować wyjazd do USA na własną rękę?" Przedstawię Wam wszystko to, co ja sama odkryłam, spędzając długie godziny na poszukiwaniu informacji w Internecie. Nasz wyjazd z założenia ma jak najmniej obciążyć nas finansowo, więc śmiało mogę powiedzieć że jest to wpis o tym, jak tanio zorganizować wyjazd do USA ;)
Chyba nie muszę pisać, że najważniejsza jest wiza. Bez niej nie powinno się kupować biletów, rezerwować, płacić... Wbrew temu co można jeszcze czasami usłyszeć, zdobycie jej nie jest takie trudne ;) Ale o tym pisałam tutaj.
Kiedy wiza jest gotowa, kiedy paszport jest w rękach i otworzyć można go na stronie z wizą (dopiero wtedy), włączyć można komputer i zająć się biletami. My swoje znaleźliśmy na stornie Skyscanner. Zależało nam, żeby było jak najtaniej, dlatego też polecimy z Warszawy do Brukseli, tam przesiądziemy się do samolotu, którym dotrzemy do Waszyngtonu. Następnie stamtąd polecimy do Los Angeles. Na szczęście wszystkie loty są na jednym bilecie, więc przesiadki nie będą uciążliwe. Szukajac biletu, w miejscu daty wybrałam opcję "najtańszy miesiąc", po czym zaznaczyłam miesiąc przylotu i odlotu, dopasowałam najniższe ceny. I tak oto lecimy za ocean za kwotę mniejszą, niż często kosztuje bilet w jedną stronę. Bilety kupione jednocześnie już w dwie strony są tańsze. Poza tym lecąc do USA na wizie turystycznej, trzeba mieć bilet na lot powrotny. Jeśli jakimś cudem uda się wsiąść w ogóle na pokład samolotu w Polsce bez biletu powrotnego, na granicy urzędnik najprawdopodobniej nie wpuści do USA.
Kiedy bilety są już zakupione, nie warto wchodzić na stronę przewoźnika i patrzeć na ich cenę :D Oczywiście żartuję, warto wejść na stronę linii lotniczych i za pomocą numeru rezerwacji sprawdzić, czy wszystko jest ok. O cenie napisałam z tego powodu, że weszłam na naszą rezerwację, a pod nią pojawiła się kosmiczna kwota... Zestresowałam się trochę, że będziemy musieli dopłacać do biletu tyyyle pieniędzy. Jednak okazało się, że niepotrzebnie. Po jakimś czasie znikła w ogóle informacja o płatności. :)
My po USA poruszać się będziemy samochodem. Rezerwacja samochodu to kolejna sprawa, która zajęła mi dużo czasu. Niestety w Stanach jest tak, że kierowca poniżej 25 roku życia sporo dopłaca do wynajmu samochodu. My jeszcze nie osiągniemy tego wieku, więc szukaliśmy takiej wypożyczalni, gdzie dopłata ta będzie najmniejsza. Padło na Sixt. To, o czym warto wiedzieć, to zmieniające się ceny. Warto co jakiś czas wchodzić na stronę wypożyczalni i sprawdzać, czy nie spadła. Jeśli spadnła, zrobić rezerwację na nowo. My dzięki sprawdzaniu cen zaoszczędziliśmy już około 200$. Co jakiś czas pojawia się niższa cena. Zmieniamy wtedy rezerwację :) Więcej porad związanych z samochodami znajdziecie na blogu Interameryka i na Tropimy. Nie chcę przepisywać wiedzy, którą uzyskałam między innymi z tych blogów. :)
Jeśli chodzi o hotele, będziemy spać jak na razie tylko w jednym - w Los Angeles. Pewnie po drodze zarezerwujemy coś raz na jakiś czas, ale raczej planujemy noclegi w namiocie. Hotel znalazłam za pomocą aplikacji Agoda. Za samo zainstalowanie jej otrzymałam bon zniżkowy 10%, więc udało się i na hotelu zaoszczędzić około 100 zł :). Poza tym mam aplikację Wiki Camps USA, w której znaleźć można miejsca do nocowania, także te bezpłatne. Z nich będziemy w większości przypadków korzystać. Przydatna jest też strona Free Campsite.
Planując wyjazd, bardzo dużo czytałam. Jestem też członkiem grupy na Facebooku - Podróże po USA. Nie ma pytania, na które odpowiedzi nie znaliby członkowie tej grupy. w dużej mierze to oni pomogli mi wszystko dobrze ogarnąć! :)
Myślę, że w trakcie samego wyjazdu pisała będę więcej o tym, co trzeba wiedzieć, co bym zrobiła inaczej... :)
Jeśli chodzi o kapelusz, znalazł go mój niezawodny mąż. Nadal nie mam pojęcia, gdzie ukryły się sandały! Zwłaszcza, że mieszkanie naprawdę mamy niewielkie... Plusem poszukiwań jest to, że znalazłam żel do twarzy, który kupiłam pół roku temu, a który zaginął bez śladu :D