niedziela, 25 czerwca 2017

Jest ktoś ważniejszy od mojego męża - kilka słów o wartościach

O wielu kwestiach chciałabym Wam napisać. I nie piszę, bo nie wiem od czego zacząć! :)

Jednak zacząć powinnam, bo zastanawiając się, nie ruszę z miejsca. Ostatnio czytałam sporo grup i forów, gdzie poruszane są kwestie związane z małżeństwem. Jako że od naszego ślubu nie minął jeszcze nawet rok, nie czuję się ekspertem w takich tematach. Jednak podzielę się z Wami tym, czego w tym momencie jestem pewna.


Przeczytałam wpis młodej dziewczyny, która za kilka miesięcy powie sakramentalne "tak" przed ołtarzem. Zastanawiała się, jak żyć w świecie pełnym kłótni, rozstań czy rozwodów. Wyraziła obawę, że i jej małżeństwo może się kończyć jeszcze tu, na ziemi. Bardzo chciałam napisać jej jedną rzecz, ale nie zrobiłam tego, a potem jej post znikł w gąszczu innych. Choć życie jest niepewne i nie wiadomo jak się potoczy, na małżeństwo i jego stan mamy wpływ właśnie my. Napiszę Wam teraz o podstawowych kwestiach, które składają się na taką pewność.

Pierwszą z nich są wspólne wartości. Człowiek może zmienić się w każdej kwestii swojego życia - może zaprzestać jakiś zachowań, może zmienić swój wygląd, może zmienić przekonania, nawyki, może wyjść ze schematów, może zmienić styl komunikacji... (a o tym wszystkim będę pisała w kolejnych postach). Ale nikt nie ma prawa wymagać od człowieka tego, by zmienił swój system wartości. Jeśli dwoje ludzi ma zupełnie różny i będą próbowali iść z sobą przez życie, może być im bardzo ciężko. Nawet jeśli jedna z osób ugnie się dla drugiej, nie będzie szczęśliwa. Nasze wartości są częścią nas. I tutaj przytoczę przykład. Wyobraźcie sobie parę - jedna z osób jest mocno wierzącym katolikiem, druga ateistą. Pierwsza nie będzie chciała wspólnego mieszkania przed ślubem, w niedzielę będzie chciała iść do kościoła, a w piątek nie pójdzie na imprezę. Druga osoba będzie czuła frustrację. Bo chciałaby zamieszkać, bo czystość przed ślubem nie wchodzi w grę. Nie ma tutaj dobrego rozwiązania, chyba że wymodlone zostanie nawrócenie. :)

My mamy wspólne wartości. I mój mąż wie, że w moim życiu jest na drugim miejscu. Że ważniejszy od niego jest Bóg. Ale wiecie co? Ja też wiem, że nie jestem pierwsza dla niego. Przede mną jest Bóg. Dla nas źródłem radości jest świadomość, że współmałżonek akceptuje to. Wiara jest centralnym punktem życia. To wspaniałe, że w niedzielę idziemy wspólnie na mszę, że zawsze wspólnie przyjmujemy komunię, że oboje chodzimy do spowiedzi wiedząc, że jest to jest droga, którą wspólnie chcemy iść. Nie wyobrażam sobie życia z kimś, komu w ciężkiej chwili nie mogłabym powiedzieć: "Jezu ufam Tobie", bo zostałabym wyśmiana lub w najlepszym wypadku zignorowana. Nie wyobrażam sobie, że nie mogłabym się pomodlić wieczorem z mężem. Oboje mamy podobne podejście do wielu spraw, dlatego tez kilkanaście dni po ślubie nie pojechaliśmy w podróż poślubna, ale najpierw poszliśmy na pieszą pielgrzymkę, żeby podziękować. :) Wszystko inne da się wypracować. Nawet nam się udało dogadać w kwestii mycia naczyń! A oboje tego nie znosimy. ;)

Drugą i ostatnią ważną sprawą jest świadomość tego, że miłość to wybór. Nie zawsze będzie tak kolorowo, tak wspaniale, jak po ślubie. Będą pewnie cięższe dni, trudne chwile, kiedy będzie z sobą źle. Wtedy nie znika miłość. Właśnie wtedy trzeba pamiętać o tym, że wybraliśmy kochać tę osobę do końca życia. Wybraliśmy. Kiedy uczucie jest zepchnięte na bok z powodu nieporozumień i trudów, trzeba zacisnąć żeby i powiedzieć sobie: wybrałem tę osobę, dlatego teraz się nie poddam.

Jak wspominałam wcześniej. kwestie związane z komunikacją są też bardzo pomocne. Nieprawidłowa komunikacja może zepsuć nawet najlepsze małżeństwo. Ale o tym napiszę kolejnym razem. :)